Buka była w lecznicy. Zazwyczaj staram się unikać wizyt jak ognia, ale nie spodobało mi się zgrubienie na karku Buki. Było mocno wyczuwalne, do tego stopnia, że nie potrafiłam jej chwycić za kark. Kot, o dziwo! był bardzo grzeczny w lecznicy, nawet nie drgnął na stole. Gulka na Buczynowym karku to na szczęście nie nowotwór, narazie obserwujemy. Odetchnełam z ulgą. Buka w torbie zachowuje się jak normalny kot! Tak, ta dzika Buka! niemożliwe, ale prawdziwe.
Cukierkowi szykuje się naprawdę dobry domek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz